niedziela, 20 kwietnia 2014

20 kwietnia 2004 r. (Różnica czasu +3h)

Różnica czasu w sumie niewielka, bo tylko +3h i w czasie dnia w zasadzie nieodczuwalna ale gdy trzeba było coś powiedzieć logicznego do kamery w wiadomościach o 19:30, to robiła się z tego godzina 22:30 ... Jeśli oczywiście wydawca zaraz nas puszczał na początku. Zatem wyglądało to tak, że po upudrowaniu i przygotowaniu kamery, mikrofonów, anteny, itp. Dzidek (P. Dziemiańczuk) stawał przed kamerą i słuchał w uszach, co mu Warszawa mówi. I stał, stał... aż się zlitowali. Gdy już wpuścili na wizję, to 2-3 sekundowa różnica w odbiorze zawsze się pojawiała i należało mieć wprawę, by się nie dać wciągnąć w słuchanie samego siebie mówiącego w TV, gdy już się dawno skończyło. Mistrzami byli oczywiście Piotr Dziemiańczuk i Maciej Woroch. 

W trakcie dnia - było nie lepiej. Upał doskwierał. Kamery trzeba było osłaniać arafatkami a ekipa techniczna raczej nie ubierała wyjściowych garniturów do nagrania. Co się działo poza kamerami? rozśmieszanie, gonienie się z wodą, nieraz robienie głupich min, wszystko, by rozśmieszyć redaktora gadającego do kamery. Rzadko się udawało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz