Do dzisiaj historycy, stratedzy i inni uczeni nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, co zawiodło w Iraku, ze teraz jest, jak jest. Gdzie popełniono błąd? Kto nie zrozumiał czego i dlaczego konsekwencje nieudanej obecności sił koalicyjnych są takie, jakie są. Chyba, ze ktoś uważa, że cała operacja Iraqi Freedom przyniosła zakładane rezultaty. Nie ma sądzę jednego mądrego, który na te pytania znałby odpowiedź i pewno długo jeszcze nie będzie. W każdym razie według mnie były obecne w Iraku dwa modele na przeżycie:
- pierwszy - z wyższością, upokarzaniem i ciągłym strachem o losy milionów na odległym kontynencie oraz w trosce oczywiście o losy świata;
- drugi - według starej dobrej i biblijnej maksymy Kto na ciebie kamieniem, ty na niego chlebem.
Z tysięcy zdjęć archiwum wyszukałem dwóch, które de facto doskonale oddają to, czym oba podejścia (modele) się charakteryzowały.
Po namyśle dodałbym jeszcze model trzeci - ale nie będę go niczym obrazował. To podejście na śpiocha: coś tam robić, nie udzielać się za bardzo, nie wyjeżdżać poza bazę, nie narażać się, nie dyskutować i nie wchodzić w kłótnie z lokalnymi kacykami, nie informować o problemach i udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku. To tak trochę, jak z tym generałem, o którym własny kraj zapomniał że jest na misji i zapominali go zmieniać. Siedział więc bidula 2 lata bez bliskich i jedyna uciecha jaką miał, to stakan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz